sobota, 27 września 2014

post drugi (o uroczystościach rodzinnych)

Rodzina jeśli jest duża to jest problem
Bo nie ma jej gdzie posadzić i są niesnaski
Polej wódki 

Można mówić
No ze mną się nie napijesz
Można mówić
Ja czuję się kosmonautą albo jak Tony Halik
Zwiedzam dalekie światy i brodzę nieobecny
W dewolajach białym sosie rybie w galarecie
W sałatce z porem
Tu nie ma emocji nie miejsce na nie nie czas
Ja czuję się skrępowany więzami rodzinnymi
Drogi wujku
Przygarnął mnie stół przygarnęła mnie wiejska muzyka
Drogi wujku
Kim pan jest
Drogi panie
Widziałem palmy na palmach rosły małpy i daktyle

Widziałem pająki wielkie jak ptaki zjadające ptaki i pustynię długą jak stąd
Do Sosnowca i klnę się na Boga że nie spadł na nią deszcz

Od kiedy pamiętam nie widziałem tam trupów tych małp daktyli i ptaków
Bo zakryła je...
Galareta? 
Słucham?
Nie, dziękuję, dzisiaj prowadzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz