Ten niezdrowy tryb życia
te skoki ciśnienia
to kurwa od niechcenia
mruknięte podczas stania na światłach na podwalu
czy
nagły wybuch agresji spowodowany
wrzaskami dziewczynki w restauracji
a przecież
w telewizji śniadaniowej
w przerwie między między smażeniem omletów
wellman mówiła o zen
że stres zabija skuteczniej niż hipopotam
najgroźniejsze zwierzę w afryce
Ja do afryki z całą stanowczością
na pewno nie pojadę
a przecież
afryka właśnie przyjeżdża do nas
tak wołają te durnie w sejmie
ja się polityką nie interesuję
mam swoje zdanie które od święta
w piątek u szwagra na imieninach
w tym kraju to nieszczęście
czy jakoś tak andrzej
pomału z diety gluten eliminuję
i staram się jeść śniadania w miarę
o tej samej porze
żeby za te dziesięć lat
na siebie w lustrze móc spojrzeć
z mniejszym wstydem
niedziela, 6 grudnia 2015
czwartek, 19 listopada 2015
18
Nie mogę spać i nic nie pomaga
radio mówi trzaskiem radio robi trzaskiem
robi wiele rzeczy brzydkich i nieprzyzwoitych
Oddycham
płyn do płukania tkanin pościeli
oczy zamykam
sufit pomalowany nierówno na odpierdol
słyszę
radio robi trzaski i klarnet
pościel uwiera
ubranie uwiera
gniecie społeczna pozycja
i wyższe aspiracje gniotą
Nie mogę zasnąć i nie mogę poczuć
byłem już wszędzie i czytałem o wszystkim
o czym mam śnić
radio mówi trzaskiem radio robi trzaskiem
robi wiele rzeczy brzydkich i nieprzyzwoitych
Oddycham
płyn do płukania tkanin pościeli
oczy zamykam
sufit pomalowany nierówno na odpierdol
słyszę
radio robi trzaski i klarnet
pościel uwiera
ubranie uwiera
gniecie społeczna pozycja
i wyższe aspiracje gniotą
Nie mogę zasnąć i nie mogę poczuć
byłem już wszędzie i czytałem o wszystkim
o czym mam śnić
czwartek, 27 sierpnia 2015
17
Odnajduję zasiane przez ciebie ziarno zwątpienia w mojej głowie
wyschłoby na wiór gdyby nie myśli na czarną godzinę
strażnicy myśli obróciliby je dawno w proch gdyby
nie byli strażnikami moich myśli nieczytelnych jak
dawne niemieckie książki poszarpanych jak coś co jest
poszarpane ale nie powiem co ponieważ ziarno
zwątpienia kiełkuje i przynosi tysięczny plon
Zamiast kawałka siebie w moich ustach zostawiłaś
odpryski myśli w mojej pustej i zimnej głowie
Mówisz nie da się co zrobisz tak już jest
i ja ci wierzę ale nie chcę wierzyć
Mówisz uwierz i ja ci wierzę
ale nie wierzę w nic innego
w nic co chodzi na dwóch nogach na czterech
co żyje umarło czy jest absolutem
Nie jesteśmy tacy młodzi nie piszemy swoich
mądrości w korze drzewa nie liczymy dni na palcach
wsiadamy w tramwaj w metro i jedziemy
do swoich końców do swoich celów
do swojego wszystkiego tylko nie tu
i nie teraz
wyschłoby na wiór gdyby nie myśli na czarną godzinę
strażnicy myśli obróciliby je dawno w proch gdyby
nie byli strażnikami moich myśli nieczytelnych jak
dawne niemieckie książki poszarpanych jak coś co jest
poszarpane ale nie powiem co ponieważ ziarno
zwątpienia kiełkuje i przynosi tysięczny plon
Zamiast kawałka siebie w moich ustach zostawiłaś
odpryski myśli w mojej pustej i zimnej głowie
Mówisz nie da się co zrobisz tak już jest
i ja ci wierzę ale nie chcę wierzyć
Mówisz uwierz i ja ci wierzę
ale nie wierzę w nic innego
w nic co chodzi na dwóch nogach na czterech
co żyje umarło czy jest absolutem
Nie jesteśmy tacy młodzi nie piszemy swoich
mądrości w korze drzewa nie liczymy dni na palcach
wsiadamy w tramwaj w metro i jedziemy
do swoich końców do swoich celów
do swojego wszystkiego tylko nie tu
i nie teraz
środa, 19 sierpnia 2015
16
A z czubków palców wyciągniętej dłoni
spadają płatki
sypią się różowe czerwone malinowe i wściekle żółte
A z czubka głowy spadają krople letniego
letniej mżawki
na czubek wściekle żółtej głowy
którą siłą przytwierdzono do wściekle czerwonego ciała
pełnego różowej goryczy
Ciało kołysze się jak kupiony w sklepie
ze starociami manekin
trochę nieprzydatny
a trochę obdarty i pocieszny
Ciało kołysze się ze szklistymi łzami w szklistych oczach
Przytwierdzone do sufitu koloru wściekłej maliny
koloru późnej maliny
Spóźnionej
A z czubka ciała opadają łagodnie
twarze i włosy i linie papilarne
których nie poznaje nikt
poza dawnymi właścicielami
samych siebie
spadają płatki
sypią się różowe czerwone malinowe i wściekle żółte
A z czubka głowy spadają krople letniego
letniej mżawki
na czubek wściekle żółtej głowy
którą siłą przytwierdzono do wściekle czerwonego ciała
pełnego różowej goryczy
Ciało kołysze się jak kupiony w sklepie
ze starociami manekin
trochę nieprzydatny
a trochę obdarty i pocieszny
Ciało kołysze się ze szklistymi łzami w szklistych oczach
Przytwierdzone do sufitu koloru wściekłej maliny
koloru późnej maliny
Spóźnionej
A z czubka ciała opadają łagodnie
twarze i włosy i linie papilarne
których nie poznaje nikt
poza dawnymi właścicielami
samych siebie
15
Zaczynam wątpić
że kiedyś przeczytam Ulissesa
przebrnę przez Kafkę po niemiecku
zrozumiem geometrię Spinozy
zapamiętam wiersze Norwida
na domiar złego
złośliwa autokorekta
poprawia litery na wielkie
wielkie litery wielkich imion
A przecież wszystko co piszę
Jest małe
wtorek, 9 czerwca 2015
14
Składam stateczki z papieru
podążam za nimi wzrokiem
jak odpływają
wycieczkowce i transatlantyki
pełne ryb bagażu i wszystkiego
Składam stateczki
jak odpływają
zostają mi puste ręce i szelest składanego papieru
pomiędzy dłońmi
Z białych karteczek
wymazałem szkolną gumką listy miłosne
numery telefonów i trudne
przydługie nazwiska
z jednej szczypior koper rodzynki ziemniaki
z innej jestem trochę szczęśliwy
Składam stateczki
a one płyną
i toną
W brudnej
brudem życia
kałuży
podążam za nimi wzrokiem
jak odpływają
wycieczkowce i transatlantyki
pełne ryb bagażu i wszystkiego
Składam stateczki
jak odpływają
zostają mi puste ręce i szelest składanego papieru
pomiędzy dłońmi
Z białych karteczek
wymazałem szkolną gumką listy miłosne
numery telefonów i trudne
przydługie nazwiska
z jednej szczypior koper rodzynki ziemniaki
z innej jestem trochę szczęśliwy
Składam stateczki
a one płyną
i toną
W brudnej
brudem życia
kałuży
poniedziałek, 25 maja 2015
13
Bycie dorosłym oznacza
móc raz
na jakiś czas zapomnieć
o umyciu zębów
bo wróciło się pijanym
i zrzuciło od babci zegar w przedpokoju
Babcia mówiła
wnusiu idź przez życie prosto
Nogi same skręcają
Mówiła
znajdź sobie porządną pannę
co o dom zadba
Gdzie takiej teraz szukać
Babcia głos moralisty
Czytała pascala i kanta
ich artykuły publikowane
w poradnikach dla kobiet
między programem telewizyjnym a krzyżówką
w której do wygrania
był mikser
Myślałem
bardziej by mi się ten mikser
przydał niż jej rady
Tak myślałem
Kiedy chowali ją w ziemię
Myślałem
trochę ci zazdroszczę
możesz z szyi zdjąć pętlę moralności
będziesz spała nocami
zamiast dreptać i skrzypieć podłogą
zapomnisz
o własnych radach
które najchętniej
udzieliłabyś samej sobie
dawno temu
móc raz
na jakiś czas zapomnieć
o umyciu zębów
bo wróciło się pijanym
i zrzuciło od babci zegar w przedpokoju
Babcia mówiła
wnusiu idź przez życie prosto
Nogi same skręcają
Mówiła
znajdź sobie porządną pannę
co o dom zadba
Gdzie takiej teraz szukać
Babcia głos moralisty
Czytała pascala i kanta
ich artykuły publikowane
w poradnikach dla kobiet
między programem telewizyjnym a krzyżówką
w której do wygrania
był mikser
Myślałem
bardziej by mi się ten mikser
przydał niż jej rady
Tak myślałem
Kiedy chowali ją w ziemię
Myślałem
trochę ci zazdroszczę
możesz z szyi zdjąć pętlę moralności
będziesz spała nocami
zamiast dreptać i skrzypieć podłogą
zapomnisz
o własnych radach
które najchętniej
udzieliłabyś samej sobie
dawno temu
wtorek, 19 maja 2015
12
W moim domu
zasadzę pelargonie
w moim domu
będzie w donicy rosła czarna rzodkiew
będzie tam nudno
i zgodnie z kalendarzem
status quo
bo skoro jest dobrze
to po co coś zmieniać
jak nie ma być lepiej
to niech jest
tak jak jest
zasadzę pelargonie
w moim domu
będzie w donicy rosła czarna rzodkiew
będzie tam nudno
i zgodnie z kalendarzem
status quo
bo skoro jest dobrze
to po co coś zmieniać
jak nie ma być lepiej
to niech jest
tak jak jest
poniedziałek, 4 maja 2015
11
Obecność bóstw opiekuńczych
to fuga
spaja płytki rzeczywistości
spija koszmar z powiek
Zatacza się dwóch
kibiców
śpiewają inkantacje
pewni swej pewności
nieczytelni w obyciu
koślawo napisani
Moja kuzynka ideologia
Ich macocha
wróg bujnego świata
Prędko
za mało czasu
by myśleć powoli
to fuga
spaja płytki rzeczywistości
spija koszmar z powiek
Zatacza się dwóch
kibiców
śpiewają inkantacje
pewni swej pewności
nieczytelni w obyciu
koślawo napisani
Moja kuzynka ideologia
Ich macocha
wróg bujnego świata
Prędko
za mało czasu
by myśleć powoli
czwartek, 16 kwietnia 2015
10
Artemida biegnie
łania
artemida brzydzi się krwi
marszczy nos ze wstrętem
artemida brzydzi się ludzi
ludzie są z krwi
wypełnieni krwią i napełniają artemidę
bezgranicznym
czymś
Artemida wypuszcza
strzałę z łuku
pragnie by była wolna
Od myśli
łania
artemida brzydzi się krwi
marszczy nos ze wstrętem
artemida brzydzi się ludzi
ludzie są z krwi
wypełnieni krwią i napełniają artemidę
bezgranicznym
czymś
Artemida wypuszcza
strzałę z łuku
pragnie by była wolna
Od myśli
piątek, 10 kwietnia 2015
9
Pająki spiskowcy
rozsnuwają swoje pajęczyny
biorą sobie
dyskretnie włości we władanie
szanghaj za szafą z lustrem
Miotłą usiłuję wydrzeć
co było moje kiedyś
rozsnuwają swoje pajęczyny
biorą sobie
dyskretnie włości we władanie
szanghaj za szafą z lustrem
Miotłą usiłuję wydrzeć
co było moje kiedyś
czwartek, 9 kwietnia 2015
8
Wiosna idzie a ja
nie mam czasu
odebrać jej z dworca
wypatrywać bocianów
ich polska populacja maleje
ich zainteresowanie Polską maleje
jak nasze zainteresowanie Polską
Wygrzać grzbiet na słońcu
odwiesić zimową kurtkę
do najgłębszej szafy
A przede wszystkim
zacząć narzekać
Dlaczego tak ciepło
nie mam czasu
odebrać jej z dworca
wypatrywać bocianów
ich polska populacja maleje
ich zainteresowanie Polską maleje
jak nasze zainteresowanie Polską
Wygrzać grzbiet na słońcu
odwiesić zimową kurtkę
do najgłębszej szafy
A przede wszystkim
zacząć narzekać
Dlaczego tak ciepło
środa, 8 kwietnia 2015
7
Kafelki w posadzce
odgrażają się
odgradzają się
werbalnie i bardzo przestrzennie
odradzają się
czcząc hinduskich bogów
Nie dorosłem
by na nie patrzeć
odgrażają się
odgradzają się
werbalnie i bardzo przestrzennie
odradzają się
czcząc hinduskich bogów
Nie dorosłem
by na nie patrzeć
poniedziałek, 6 kwietnia 2015
6
Kredyt na plazmę
i w robocie do późna
żona
ozdoba mieszkania
bywa w nim rzadziej
ode mnie
Mam swoje drobne
przyjemności
butelki czerwonego wina
wymieniam intymne maile
z koleżanką z pracy
wymieniam swoich idoli
spiderman gandhi rockefeller
Jestem szalenie szczęśliwy
sam sobie zazdroszę
Teraz powtórz
i w robocie do późna
żona
ozdoba mieszkania
bywa w nim rzadziej
ode mnie
Mam swoje drobne
przyjemności
butelki czerwonego wina
wymieniam intymne maile
z koleżanką z pracy
wymieniam swoich idoli
spiderman gandhi rockefeller
Jestem szalenie szczęśliwy
sam sobie zazdroszę
Teraz powtórz
piątek, 3 kwietnia 2015
5
Te drzwi
zamontowano
ktoś je zamontował
żeby o nie zahaczać
uderzać kołysanymi kończynami
Te drzwi
pojawiły się
w myśl czyjegoś
konceptu
czyjejś mocy sprawczej
Drzwi stękające
podczas ruchu
jak starsza kobiecina
Przez te właśnie drzwi
wybiegłaś
zapominając
o ich ponownym otwarciu
zamontowano
ktoś je zamontował
żeby o nie zahaczać
uderzać kołysanymi kończynami
Te drzwi
pojawiły się
w myśl czyjegoś
konceptu
czyjejś mocy sprawczej
Drzwi stękające
podczas ruchu
jak starsza kobiecina
Przez te właśnie drzwi
wybiegłaś
zapominając
o ich ponownym otwarciu
sobota, 28 marca 2015
4
Krochmalenie
odeszło w zapomnienie
i my też
powinniśmy
Stanąć przed lustrem
i zapomnieć o sobie
jacy jesteśmy
jak wyglądamy
Ja duszący się
sztywnym kołnierzykiem
i ty
której
w zasadzie
już nie pamiętam
odeszło w zapomnienie
i my też
powinniśmy
Stanąć przed lustrem
i zapomnieć o sobie
jacy jesteśmy
jak wyglądamy
Ja duszący się
sztywnym kołnierzykiem
i ty
której
w zasadzie
już nie pamiętam
środa, 25 marca 2015
poniedziałek, 23 marca 2015
piątek, 20 marca 2015
sobota, 21 lutego 2015
piątek, 6 lutego 2015
post czterdziesty trzeci (o zmienności raz jeszcze)
Chciałbym opisać swoje życie
Równaniem matematycznym
Wprowadzać zmienne i kreślić wykres funkcji
Pokrętny jak moja linia życia
Na dłoni dokładającej do ognia
Dogasa żagiew w kominku
Podobno dziś pełnia
Nie widać
Złośliwy jak sam sąsiad dach sąsiada zasłania
Wierzę swoim przewidywaniom
Ufam temu
Czego się spodziewam
Dawno przekrzyczał mnie
Głos rozsądku
Nie mam z nim
O czym rozmawiać
Równaniem matematycznym
Wprowadzać zmienne i kreślić wykres funkcji
Pokrętny jak moja linia życia
Na dłoni dokładającej do ognia
Dogasa żagiew w kominku
Podobno dziś pełnia
Nie widać
Złośliwy jak sam sąsiad dach sąsiada zasłania
Wierzę swoim przewidywaniom
Ufam temu
Czego się spodziewam
Dawno przekrzyczał mnie
Głos rozsądku
Nie mam z nim
O czym rozmawiać
niedziela, 25 stycznia 2015
post czterdziesty drugi (o poradach jak zostać niszowym pisarzem i zmarnować sobie życie, fragment drugi)
Wykonaj jakiś test psychologiczny
(Obojętnie jaki
Byle nie z gazety dla kobiet)
Żeby być świadomym własnych psychoz
I lepiej móc pracować nad sobą pisząc
Pisanie nie przyniesie ci radości
Większej ponad tę czerpaną
Z samego aktu pisania
Zadowolenie z tego co się napisało
Jest złudne
Myśl o pisaniu jak o oddawaniu moczu
Opróżniasz nie pęcherz lecz rozdęty
Nierzadko obolały mózg
Słysząc łazienkowy wentylator
Lub trele świergotka o trzeciej nad ranem
Nie miej nadziei
Miej plany
(Obojętnie jaki
Byle nie z gazety dla kobiet)
Żeby być świadomym własnych psychoz
I lepiej móc pracować nad sobą pisząc
Pisanie nie przyniesie ci radości
Większej ponad tę czerpaną
Z samego aktu pisania
Zadowolenie z tego co się napisało
Jest złudne
Myśl o pisaniu jak o oddawaniu moczu
Opróżniasz nie pęcherz lecz rozdęty
Nierzadko obolały mózg
Słysząc łazienkowy wentylator
Lub trele świergotka o trzeciej nad ranem
Nie miej nadziei
Miej plany
środa, 21 stycznia 2015
poniedziałek, 19 stycznia 2015
wtorek, 13 stycznia 2015
post trzydziesty dziewiąty (o umieraniu za poglądy)
Włożyłem na siebie koszulkę z napisem
"Jak każdy o sobie pomyśli
To będzie o każdym pomyślane"
Zamierzałem się wyprostować aby dumnie
Reprezentować swoje poglądy i przekonania
Zgiął mnie w pół ból grzbietu
Spowodowany nadmiernym siedzeniem
Ślęczeniem nad materiałami rozwoju osobistego
Inwestuję w swoją przyszłość
Coś mało tych udziałów
Zirytowany klakson za oknem
Czasem roztrzepane dzwony
Dzika melodia sygnalizacji świetlnej
Moje serce tańczy
W dupie mam twoją etykę
Koszulka jest biała
By w razie potrzeby
Zdjąć ją z grzbietu
I na francuską modłę
Machać z nadzieją
"Jak każdy o sobie pomyśli
To będzie o każdym pomyślane"
Zamierzałem się wyprostować aby dumnie
Reprezentować swoje poglądy i przekonania
Zgiął mnie w pół ból grzbietu
Spowodowany nadmiernym siedzeniem
Ślęczeniem nad materiałami rozwoju osobistego
Inwestuję w swoją przyszłość
Coś mało tych udziałów
Zirytowany klakson za oknem
Czasem roztrzepane dzwony
Dzika melodia sygnalizacji świetlnej
Moje serce tańczy
W dupie mam twoją etykę
Koszulka jest biała
By w razie potrzeby
Zdjąć ją z grzbietu
I na francuską modłę
Machać z nadzieją
niedziela, 11 stycznia 2015
post trzydziesty ósmy (o powadze)
Szermierką słowną tnę na konfetti bure gazety
Śmierdzące tuszem drukarskim
Jak szczeniaki miodem
Śmiać się z kalek nieuleczalnych i troszkę odmiennych
To jedyne co dobrze potrafię
Powaga zabija powoli przytłacza swym ciężarem
I nieubłaganą formalnością
Cynizm wcisnęła matka natura w dłoń
Jak szablę oficer lub matka różaniec
Śmiać się ze skończonych idiotów
I tych dopiero zaczynających się
Jak ty i ja
Śmierdzące tuszem drukarskim
Jak szczeniaki miodem
Śmiać się z kalek nieuleczalnych i troszkę odmiennych
To jedyne co dobrze potrafię
Powaga zabija powoli przytłacza swym ciężarem
I nieubłaganą formalnością
Cynizm wcisnęła matka natura w dłoń
Jak szablę oficer lub matka różaniec
Śmiać się ze skończonych idiotów
I tych dopiero zaczynających się
Jak ty i ja
piątek, 9 stycznia 2015
post trzydziesty siódmy (o strajkach, porozumieniach i mojej w tym roli)
Trzymając się tematu
Z chirurgiczną precyzją
Miałbym związane język i ręce
Z uwagi na brak własnej roli
Bezrobotny aktor
Po namyśleniach jednakże
Głębszych namyśleniach
Opiszę obecny wygląd nieba
Otóż
Jest ono ciemne
Jak dno Morza Azowskiego
I problematyczne w opisie
Mój wybór topików łatwiejszych
Okazał się niefortunny
Z chirurgiczną precyzją
Miałbym związane język i ręce
Z uwagi na brak własnej roli
Bezrobotny aktor
Po namyśleniach jednakże
Głębszych namyśleniach
Opiszę obecny wygląd nieba
Otóż
Jest ono ciemne
Jak dno Morza Azowskiego
I problematyczne w opisie
Mój wybór topików łatwiejszych
Okazał się niefortunny
wtorek, 6 stycznia 2015
pauza trzecia
wieniec Bachusa wala się po podłodze
i wino kwaśnieje
zdegustowane
jej ciało rzuca cień na ścianę
zbyt wyraźnie białą
nawet o tej godzinie
przez chwilę byłem pewien
czas się zatrzymał
a to wyczerpały się
baterie w budziku
i wino kwaśnieje
zdegustowane
jej ciało rzuca cień na ścianę
zbyt wyraźnie białą
nawet o tej godzinie
przez chwilę byłem pewien
czas się zatrzymał
a to wyczerpały się
baterie w budziku
Subskrybuj:
Posty (Atom)