Wykonaj jakiś test psychologiczny
(Obojętnie jaki
Byle nie z gazety dla kobiet)
Żeby być świadomym własnych psychoz
I lepiej móc pracować nad sobą pisząc
Pisanie nie przyniesie ci radości
Większej ponad tę czerpaną
Z samego aktu pisania
Zadowolenie z tego co się napisało
Jest złudne
Myśl o pisaniu jak o oddawaniu moczu
Opróżniasz nie pęcherz lecz rozdęty
Nierzadko obolały mózg
Słysząc łazienkowy wentylator
Lub trele świergotka o trzeciej nad ranem
Nie miej nadziei
Miej plany
niedziela, 25 stycznia 2015
środa, 21 stycznia 2015
poniedziałek, 19 stycznia 2015
wtorek, 13 stycznia 2015
post trzydziesty dziewiąty (o umieraniu za poglądy)
Włożyłem na siebie koszulkę z napisem
"Jak każdy o sobie pomyśli
To będzie o każdym pomyślane"
Zamierzałem się wyprostować aby dumnie
Reprezentować swoje poglądy i przekonania
Zgiął mnie w pół ból grzbietu
Spowodowany nadmiernym siedzeniem
Ślęczeniem nad materiałami rozwoju osobistego
Inwestuję w swoją przyszłość
Coś mało tych udziałów
Zirytowany klakson za oknem
Czasem roztrzepane dzwony
Dzika melodia sygnalizacji świetlnej
Moje serce tańczy
W dupie mam twoją etykę
Koszulka jest biała
By w razie potrzeby
Zdjąć ją z grzbietu
I na francuską modłę
Machać z nadzieją
"Jak każdy o sobie pomyśli
To będzie o każdym pomyślane"
Zamierzałem się wyprostować aby dumnie
Reprezentować swoje poglądy i przekonania
Zgiął mnie w pół ból grzbietu
Spowodowany nadmiernym siedzeniem
Ślęczeniem nad materiałami rozwoju osobistego
Inwestuję w swoją przyszłość
Coś mało tych udziałów
Zirytowany klakson za oknem
Czasem roztrzepane dzwony
Dzika melodia sygnalizacji świetlnej
Moje serce tańczy
W dupie mam twoją etykę
Koszulka jest biała
By w razie potrzeby
Zdjąć ją z grzbietu
I na francuską modłę
Machać z nadzieją
niedziela, 11 stycznia 2015
post trzydziesty ósmy (o powadze)
Szermierką słowną tnę na konfetti bure gazety
Śmierdzące tuszem drukarskim
Jak szczeniaki miodem
Śmiać się z kalek nieuleczalnych i troszkę odmiennych
To jedyne co dobrze potrafię
Powaga zabija powoli przytłacza swym ciężarem
I nieubłaganą formalnością
Cynizm wcisnęła matka natura w dłoń
Jak szablę oficer lub matka różaniec
Śmiać się ze skończonych idiotów
I tych dopiero zaczynających się
Jak ty i ja
Śmierdzące tuszem drukarskim
Jak szczeniaki miodem
Śmiać się z kalek nieuleczalnych i troszkę odmiennych
To jedyne co dobrze potrafię
Powaga zabija powoli przytłacza swym ciężarem
I nieubłaganą formalnością
Cynizm wcisnęła matka natura w dłoń
Jak szablę oficer lub matka różaniec
Śmiać się ze skończonych idiotów
I tych dopiero zaczynających się
Jak ty i ja
piątek, 9 stycznia 2015
post trzydziesty siódmy (o strajkach, porozumieniach i mojej w tym roli)
Trzymając się tematu
Z chirurgiczną precyzją
Miałbym związane język i ręce
Z uwagi na brak własnej roli
Bezrobotny aktor
Po namyśleniach jednakże
Głębszych namyśleniach
Opiszę obecny wygląd nieba
Otóż
Jest ono ciemne
Jak dno Morza Azowskiego
I problematyczne w opisie
Mój wybór topików łatwiejszych
Okazał się niefortunny
Z chirurgiczną precyzją
Miałbym związane język i ręce
Z uwagi na brak własnej roli
Bezrobotny aktor
Po namyśleniach jednakże
Głębszych namyśleniach
Opiszę obecny wygląd nieba
Otóż
Jest ono ciemne
Jak dno Morza Azowskiego
I problematyczne w opisie
Mój wybór topików łatwiejszych
Okazał się niefortunny
wtorek, 6 stycznia 2015
pauza trzecia
wieniec Bachusa wala się po podłodze
i wino kwaśnieje
zdegustowane
jej ciało rzuca cień na ścianę
zbyt wyraźnie białą
nawet o tej godzinie
przez chwilę byłem pewien
czas się zatrzymał
a to wyczerpały się
baterie w budziku
i wino kwaśnieje
zdegustowane
jej ciało rzuca cień na ścianę
zbyt wyraźnie białą
nawet o tej godzinie
przez chwilę byłem pewien
czas się zatrzymał
a to wyczerpały się
baterie w budziku
Subskrybuj:
Posty (Atom)