czwartek, 27 sierpnia 2015

17

Odnajduję zasiane przez ciebie ziarno zwątpienia w mojej głowie

wyschłoby na wiór gdyby nie myśli na czarną godzinę

strażnicy myśli obróciliby je dawno w proch gdyby

nie byli strażnikami moich myśli nieczytelnych jak

dawne niemieckie książki poszarpanych jak coś co jest

poszarpane ale nie powiem co ponieważ ziarno

zwątpienia kiełkuje i przynosi tysięczny plon

Zamiast kawałka siebie w moich ustach zostawiłaś

odpryski myśli w mojej pustej i zimnej głowie

Mówisz nie da się co zrobisz tak już jest

i ja ci wierzę ale nie chcę wierzyć

Mówisz uwierz i ja ci wierzę

ale nie wierzę w nic innego

w nic co chodzi na dwóch nogach na czterech

co żyje umarło czy jest absolutem

Nie jesteśmy tacy młodzi nie piszemy swoich

mądrości w korze drzewa nie liczymy dni na palcach

wsiadamy w tramwaj w metro i jedziemy

do swoich końców do swoich celów

do swojego wszystkiego tylko nie tu

i nie teraz


środa, 19 sierpnia 2015

16

A z czubków palców wyciągniętej dłoni

spadają płatki

sypią się różowe czerwone malinowe i wściekle żółte

A z czubka głowy spadają krople letniego

letniej mżawki

na czubek wściekle żółtej głowy

którą siłą przytwierdzono do wściekle czerwonego ciała

pełnego różowej goryczy

Ciało kołysze się jak kupiony w sklepie

ze starociami manekin

trochę nieprzydatny

a trochę obdarty i pocieszny

Ciało kołysze się ze szklistymi łzami w szklistych oczach

Przytwierdzone do sufitu koloru wściekłej maliny

koloru późnej maliny

Spóźnionej

A z czubka ciała opadają łagodnie

twarze i włosy i linie papilarne

których nie poznaje nikt

poza dawnymi właścicielami

samych siebie


15

Zaczynam wątpić

że kiedyś przeczytam Ulissesa

przebrnę przez Kafkę po niemiecku

zrozumiem geometrię Spinozy

zapamiętam wiersze Norwida

na domiar złego

złośliwa autokorekta

poprawia litery na wielkie

wielkie litery wielkich imion

A przecież wszystko co piszę

Jest małe