Odnajduję zasiane przez ciebie ziarno zwątpienia w mojej głowie
wyschłoby na wiór gdyby nie myśli na czarną godzinę
strażnicy myśli obróciliby je dawno w proch gdyby
nie byli strażnikami moich myśli nieczytelnych jak
dawne niemieckie książki poszarpanych jak coś co jest
poszarpane ale nie powiem co ponieważ ziarno
zwątpienia kiełkuje i przynosi tysięczny plon
Zamiast kawałka siebie w moich ustach zostawiłaś
odpryski myśli w mojej pustej i zimnej głowie
Mówisz nie da się co zrobisz tak już jest
i ja ci wierzę ale nie chcę wierzyć
Mówisz uwierz i ja ci wierzę
ale nie wierzę w nic innego
w nic co chodzi na dwóch nogach na czterech
co żyje umarło czy jest absolutem
Nie jesteśmy tacy młodzi nie piszemy swoich
mądrości w korze drzewa nie liczymy dni na palcach
wsiadamy w tramwaj w metro i jedziemy
do swoich końców do swoich celów
do swojego wszystkiego tylko nie tu
i nie teraz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz